Dwie dziewczyny siedzą po turecku na podłodze, jedna z nich trzyma na kolanach laptopa.
- Dobra Alex, dawaj, twoja kolej, musisz powiedzieć coś o sobie, takie jakby przedstawienie się! - ta z laptopem ze śmiechem szturchnęła tą drugą łokciem w żebra.
- Loui, no ale czemu to ja muszę zaczynać? - Alex ma niemrawą minę, z dwójki dziewczyn to ona jest tą bardziej nieśmiałą.
- No okey, to ja zacznę - dziewczyna uśmiecha się i zaczyna wpisywać na komputerze.
Alexandra Leach Jackson ma 15 lat i obecnie mieszka razem ze mną w Nowym Yorku. Oprócz po angielsku mówi jeszcze doskonale po francusku, bo przez trzy lata mieszkała we Francji. Jest śliczna, mądra, utalentowana...
- Oj przestań już! - na twarz Alex wpływa delikatny rumieniec, jednak Loui, wciąż uśmiechając się szelmowsko, pisze dalej.
Jest również bardzo nieśmiała i nie lubi, gdy ktoś ją chwali, bo zawsze jest jej wtedy głupio. Oprócz tego ślicznie gra na skrzypcach, bardzo dobrze się uczy, jest bardzo miła i pomocna. No i jest chyba jedyną osobą na tym świecie, przynajmniej z dziewczyn, która wytrzymuje to całe gadanie o piłce nożnej.
Obydwie dziewczyny wybuchają śmiechem, widać, że bardzo dobrze się dogadują.
- Dobra, o czym tu jeszcze zapomniałam napisać... Już wiem, napisałam, że jesteś śliczna, ale zapomniałam opisać twojego wyglądu!
Chyba już to mówiłam, ale moja kochana Alexis (czasem tak na nią mówię, Alex, Alexis, Lexi, Alexandra - to wszystko synonimy) jest naprawdę bardzo śliczna. Jest wysoka i szczupła, ma takie mądre niebieskie oczy i bardzo ładne włosy, proste, w kolorze ciemny blond.
-Taaa, jasne, moje włosy wyglądają jak jakieś takie dziwne siano... -
- Nie marudź! To nie ty, jak pójdziesz spać z mokrymi włosami to masz afro na głowie!
- Właśnie że nie, twoje włosy są śliczne! Masz takie słodkie loczki!
- Taaa, bardzo słodkie, szczególnie, że układają się jak chcą, ale nie narzekam, bo mogłam być łysa - Loui ze śmiechem odgarnia włosy z oczu.
O Alex to już chyba wszystko, już nic więcej powiedzieć nie umiem. No chyba jeszcze tylko to, że ma świetnego, młodszego o rok brata Jamesa, z którym zawsze oglądam mecze. Ale to taki mały szczegół. Więc może zacznę tak trochę o mnie - nazywam się Louise Hope Tyler, też mam 15 lat i jestem w połowie Polką i w jakiejś tam drobnej części Hiszoanką, a przyjaciele, szczególnie Alex nazywają mnie Loui albo po prostu Lou. Kiedy jeszcze tam mieszkałam, w sensie w Polsce, wszyscy mówili na mnie Luiza, co nawiasem mówiąc, średnio mi się podobało, ale trochę trudno było im wytłumaczyć, że na drugie imię wcale nie mam Nadzieja, tylko po prostu Hope. Jestem chyba w miarę pewna siebie, chamska, szczera do bólu i ogólnie dosyć dziwna i zwariowana. A moją najdziwniejszą cechą jest to, że kocham piłkę nożną. Tak, piłkę nożną, chodzi mi tu o amerykańskie słowo "soccer" a nie to typowo angielskie "football". Tutaj football znaczy coś zupełnie innego, jest takie coś jak football amerykański, jakaś dziwna gra, której nie pojmuję. Oprócz tego od małego jestem culé - tak nazywani są fani FC Barcelony, najlepszego piłkarskiego klubu świata. Co tam mogę jeszcze o sobie powiedzieć... Też jestem w miarę wysoka i mam bardzo dobre geny - mogę jeść ile tylko chcę i to takich bardzo kalorycznych potraw, a i tak nie tyję. Generalnie bardzo fajna sprawa, ale ma też swoje wady, przez to, że mam cholernie szybką przemianę materii (wspominałam już, że dużo przeklinam?), jestem ciągle głodna. Jestem więc Forever Hungry, oprócz tego Forever Alone i takie tam różne, chłopacy raczej mnie nie lubią (nie wiem czemu, chyba nie dlatego, że jestem dla nich strasznie chamska i mam niezłe cięte riposty, które porządnie gaszą te ich denne teksty na podryw no nie?). Definitywnie nie jestem ładna, ale jakaś super brzydka chyba też nie, przynajmniej tak mi się wydaje, bo lustra na mój widok raczej nie pękają, ale kto je tam wie. Jestem szatynką, mam taką w miarę ciemną karnację, przez co mogę długo przebywać na słońcu i zielone oczy, które są chyba jedyną częścią mojej twarzy, która mi się jako tako podoba. Nie uczę się jakoś wybitnie (nie uczę się prawie wcale, ale ciiiiiii!), ale zawalam na całej linii tylko z fizyki i matematyki, no ale niech mi ktoś wytłumaczy, jak to sie dzieje, że literka plus literka do kwadratu podzielić na dwa miliony pięćset wychodzi sto czterdzieści dwa? No po prostu czarna magia!
Dziewczyna ostatni raz nacisnęła spację i spojrzała ze śmiechem na przyjaciółkę.
- No to teraz publikujemy?
- No chyba cię poważnie pogrzało! W tej chwili to wszystko kasuj, ja to zaraz napiszę!
- Czemu? Przecież jest fajnie!
- Nie! Dałaś u siebie same negatywne cechy, a ze mnie zrobiłaś jakiś ideał?
- Bo jesteś ideałem! - Lou puściła do niej oko i posłała jej buziaczka.
- Właśnie że nie! - dziewczyna ze śmiechem walnęła w nią poduszką. - Idealna to jest Violetta, nie ja! Daj na chwilę ten komputer, to ja też coś o tobie dopisze - mimo sprzeciwów przyjaciółki zabrała jej laptopa i zaczęła pisac.
Teraz piszę ja, czyli Alex. Loui jest po prostu totalnie szaloną osobą, która ma tyle pozytywnej energii, że zaraża nią wszystkich dookoła! Mówi, że jest nołlajfem i Forever Alone, ale to nie prawda! Po prostu jest teraz chamska dla chłopaków, bo jeden, w którym była strasznie zakochana, ją zdradził i teraz boi się komukolwiek zaufać. Jest pyskata, wygadana i sprawia wrażenie niedostępnej, ale to tylko pozory, tak naprawde czeka na kogoś, kto ją pokocha, taką, jaka jest. Oprócz tego jest śliczna i świetnie gra w nożną, no i ogólnie jest dobra prawie we wszystkim! A najbardziej kocham ją za to, że zawsze jest przy mnie i zawsze mogę na nią liczyć - jest świetną przyjaciółką!
- Oooooo, Lexi, też cię kocham - Loui, która przez cały czas czytała przyjaciółce przez ramię, teraz mocno ją przytuliła. - No ej, głupia jesteś!
- A to niby czemu?
- Jadłaś czekoladę i się nie podzieliłaś! Co za Cygan wredny!
- Też cię kocham, mistrzu! - Alexandra ze śmiechem odwzajemniła uścisk. - To jak, puszczamy to w świat, żeby inni ludzie przeczytali te nasze wypociny i pomyśleli, że jesteśmy jakieś dziwne?
- Nie dziwne, Alex, my wcale nie jesteśmy dziwne, jesteśmy z edycji limitowanej! Widzisz, drugich takich dwóch idiotek nigdzie na świecie nie znajdziesz! Dawaj, słitfocia! - niewiadomo skąd wyciągnęła aparat i zrobiła głupią minę, szybko robiąc zdjęcie. Kiedy się zapisało, pokazała je przyjaciółce. Lexi westchnęła, przewracając ze śmiechem oczami.
- Weź się zlituj i to usuń, wyszłam koszmarnie!
- Nie martw się, ja też, a wiesz co to oznacza?
- Nie, błagam, tylko mi nie mów, że...
- TAK!!! Ląduje na fejsie! A teraz to jeszcze tylko szybko zapisujemy i publikujemy, zanim zorientujemy się, że to bez sensu...
~~~~~
Witam na moim kolejnym blogu, tym razem takim stosunkowo normalnym, pisanym razem z moją ukochaną przyjaciółką Alexandrą Everdeen <3 Będzie on o dwóch dziewczynach (w takiej formie jakby ich bloga), ja wcielam się w Loui a Alexandra w Lexi :) Rozdziały będą takie w miarę krótkie i a nieregularnych odstępach, ale sami rozumiecie, szkoła i te sprawy :c Mam nadzieje, że się wam spodoba i ktoś będzie to czytał ;)
Buziaczki ;*
Daughter of the Moon (również w imieniu cudownej i wspaniałej Alexandry Everdeen ;>)